W pewną kwietniową słoneczną sobotę,
Powłóczyć się gdzieś miałem ochotę.
Moja znajoma zrobiła małe hokus pokus,
I bum, oto ekspedycja kryptonim „Krokus”.
Jak sama jej nazwa dokładnie wskazuje,
Naszym celem nie były jakieś tam tuje,
Ale krokusy inaczej zwane szafrany,
W dolinie Chochołowskiej ich całe łany.
Musieliśmy wyjechać wcześnie z rana,
Bo później ta miejscówka była oblegana.
Tak wiele oczu żądnych spektaklu natury,
Rześkie powietrze, tu i ówdzie śnieg, góry.
To nasze polskie najpiękniejsze Tatry,
Tam rośnie sosna, wieją halne wiatry.
Wiosną są tam sceny nie z tego świata,
Polana w kwieciste kobierce łaciata.
Eksploduje barwami, jest kolorowo,
A ja łypię na to i zielono mi, krokusowo.
Kto tam przyjechał już dumnie kroczy,
Bo ujrzał to przedstawienie na własne oczy.
Powłóczyć się gdzieś miałem ochotę.
Moja znajoma zrobiła małe hokus pokus,
I bum, oto ekspedycja kryptonim „Krokus”.
Jak sama jej nazwa dokładnie wskazuje,
Naszym celem nie były jakieś tam tuje,
Ale krokusy inaczej zwane szafrany,
W dolinie Chochołowskiej ich całe łany.
Musieliśmy wyjechać wcześnie z rana,
Bo później ta miejscówka była oblegana.
Tak wiele oczu żądnych spektaklu natury,
Rześkie powietrze, tu i ówdzie śnieg, góry.
To nasze polskie najpiękniejsze Tatry,
Tam rośnie sosna, wieją halne wiatry.
Wiosną są tam sceny nie z tego świata,
Polana w kwieciste kobierce łaciata.
Eksploduje barwami, jest kolorowo,
A ja łypię na to i zielono mi, krokusowo.
Kto tam przyjechał już dumnie kroczy,
Bo ujrzał to przedstawienie na własne oczy.
© Mirek W. / Wiosenne krokusowe szaleństwo w dolinie Chochołowskiej :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie umieszczać linków reklamujących strony w polu "adres URL".