Sytuacja poniekąd urocza
Przed lustrem, co rano,
Lecz strach w mych oczach,
Gardło wiązał niby lianą.
Gdy było trochę chłodniej,
Nie chciałam sukienki.
Wolałam założyć spodnie,
A ty, bym odkryła wdzięki.
Wciąż stawiałeś mi veto.
Żądałeś, by mi się udawało,
Raz być dorosłą kobietą,
A raz dziewczynką małą.
Ewentualnie twardzielem,
By nie widzieć mnie chorą
I jakimś tajnym fortelem
Odziałbyś mnie w moro.
Byłam łatwa do zdobycia
I manipulować się dałam.
Ty zniknąłeś z mego życia,
A ja w śpiochach zostałam.
Nie uznawałeś konsensu
I teraz widzę po czasie,
Że wcale nie miało sensu,
Żem zmienić chciała się.
Przed lustrem, co rano,
Lecz strach w mych oczach,
Gardło wiązał niby lianą.
Gdy było trochę chłodniej,
Nie chciałam sukienki.
Wolałam założyć spodnie,
A ty, bym odkryła wdzięki.
Wciąż stawiałeś mi veto.
Żądałeś, by mi się udawało,
Raz być dorosłą kobietą,
A raz dziewczynką małą.
Ewentualnie twardzielem,
By nie widzieć mnie chorą
I jakimś tajnym fortelem
Odziałbyś mnie w moro.
Byłam łatwa do zdobycia
I manipulować się dałam.
Ty zniknąłeś z mego życia,
A ja w śpiochach zostałam.
Nie uznawałeś konsensu
I teraz widzę po czasie,
Że wcale nie miało sensu,
Żem zmienić chciała się.
![]() |
© Mirek W. / Tańczyłam, jak mi zagrałeś. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie umieszczać linków reklamujących strony w polu "adres URL".