15 lipca 2017

Abecadło rowerzysty

Ale jazda rowerem, to jest czad,
Bo on przecież wcale nie ma wad.

Czasem jestem na dużym głodzie,
Ćpam go sobie wtedy co dzień.

Dwa kółka, kierownica i pedały,
Edenem na ziemi jest małym.

Faktem jest to wszak niezbitym,
Garnę się do niego jak do kobity.

Harem to niemal i jest wesoło,
Ileż to szprych kręci się wokoło.

Jaram się tym niczym stóg siana,
Kiedy mogę jeździć już od rana,

Lubię ciepły wietrzyk na twarzy,
Łzę radości uronić mi się zdarzy.

Mknę nieraz pośród pól i lasów,
Nie dumam gdzie jechać zawczasu.

Obieram kierunek, gdzie zew woła,
Ów cel zdobyty, to buzia wesoła.

Podjazd niejeden też się przyda,
Rośnie po nim potężne udo i łyda.

Słoneczny dzionek bez roweru?
Śmiechu warte - frajda równa zeru.

Tanio podróżuję na nim po kraju,
Ubaw to jedyny w swym rodzaju.

Wolę mieć go zawsze przy boku,
Z nim istnienie nabiera uroku.

Źródło szczęścia i absolutny chill,
Żyć się pragnie dla takich chwil.

Abecadło rowerzysty - rower z chmur na błękitnym niebie
© Mirek W. / Rower, czyli niebo na ziemi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę nie umieszczać linków reklamujących strony w polu "adres URL".